sty 07 2016

Lęk...


Komentarze: 0

Żyjesz koło ko­goś bar­dzo długo i nie masz pojęcia, że ta oso­ba ma w swoim wnętrzu pier­wias­tek, który jest kom­pa­tybil­ny z częścią Ciebie. Pew­ne­go dnia oka­zuje się, że do ogląda­nia rzeczy­wis­tości, a przy­naj­mniej jej części, zakłada ta­kie sa­me oku­lary co Ty. Pro­wadzisz z nią mi­liony fi­lozo­ficznych rozmów, czu­jesz jej wewnętrzny ból is­tnienia. Z każdą roz­mową widzisz w niej co­raz bar­dziej od­bi­cie swoich prze­myśleń. Roz­wodzi­cie się nad bra­kiem spra­wied­li­wości, pięknem świata i dzieł rąk ludzkich. Próbu­jecie zna­leźć re­ceptę na szczęście, ścieżkę, którą można by podążać. Aż pew­ne­go dnia ta wspa­niała oso­ba o wrażli­wości, której prze­ciętny człowiek nig­dy na­wet nie będzie wsta­nie musnąć, nig­dy nie będzie wsta­nie doświad­czyć, a na­wet zro­zumieć. Ta wspa­niała oso­ba, która na­wet nie jest Twoim przy­jacielem, zos­ta­je wrzu­cona na tak ciemną ścieżkę, że nie widzi jas­ności, a Ty stoisz osłupiały i kom­plet­nie nie masz pojęcia gdzie iść. Bo prze­cież iść za nią nie możesz, a krocze­nie obok da­je ty­le co na­kar­mienie głod­ne­go pla­katem z trus­kawka­mi. I uderza Cię to, że to mogłeś być Ty, nap­rawdę Ty. Choć za chwilę o tym za­pom­nisz i po pros­tu pójdziesz da­lej, w tym mo­men­cie wiesz, że to wszys­tko dzieje się nap­rawdę, że jut­ro Ty możesz dos­tać ki­log­ra­my nie do udźwig­nięcia ob­ciążające Twój włas­ny, pry­wat­ny krzyż. Cóż po­zos­ta­je...nadzieja i mod­litwa! I nau­cze­nie się wreszcie krocze­nia słoneczną stroną życia.

carrie   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz