Wielkie Obrażanie...
Komentarze: 0
Życie czasami bywa trudne i smutne, rozczarowujące i demotywujące. Taki jest świat, z którym mierzymy się każdego dnia, mimo że tak bardzo nie chcemy. Wszystko wokół przytłacza, czarna, szara, wyblakła rzeczywistość stoi obok nas, ramię w ramię razem z nią kroczymy. To samo miejsce, ta sama przebrzydła już nam zupa na obiad, identyczne odpychające odbicie w lustrze, na które tak bardzo nie chce się już patrzeć, dzieci tak samo wrzeszczące, rodzice tak samo zmęczeni, koleżanki tak samo marudzące. No cóż, cóż to za żywot obmierzły…?
Słaby ten świat, niedobre nastroje nas otaczają, zło czyha i krąży, ludzie tak samo brzydcy. I jeszcze w dodatku… W dodatku obrażeni i obrażalscy się niebezpiecznie do nas zbliżają.
Obrażalski jest całkiem niepozorny. Przeciętne oczy, przeciętny nos, przeciętne usta, przeciętne włosy, zadbany i nie aż tak brzydki. Przychodzi, podchodzi i ładnie zaczyna rozmawiać. Przez większość czasu ma niewzruszony wyraz twarzy, lekko obojętny, co jakiś czas można dostrzec przebłyski jakiegoś bliżej nieokreślonego grymasu. Rozmowa jakoś płynie, obrażalski wzbudza nawet jakąś niebezpieczną sympatię, jakąś nadzieję, że może znalazło się bratnią duszę. Bratnią duszę, z którą, gdy jest smutno, chodzić się będzie na ogromny kawałek ciasta, z którą będzie się jeździć na wielkie podróże dookoła świata, zwierzać się z problemów związanych z niestabilnymi stanami emocjonalnymi, z którą będzie się obgadywać tych wszystkich niemądrych współplemieńców, z którą będzie się biegać po kwiecistej łące, bo ona i tak przecież to wszystko zrozumie. Nagle idylliczne wyobrażenia, przerywa właśnie ta nasza duszyczka, bo jej twarz, niczym po wypiciu soku z cytryny, zamieniła się w jeden ogromny grymas, usta zwęziły się do prawie niewidzialnej kreski, oczy przeistoczyły się w dwie szparki. Nikt nie wie o co chodzi, a kiedy pyta się biednego rozmówcy, czy coś się stało, on niewzruszony stoi i nic nie mówi. Stoi, przeskakuje sobie z nogi na nogę, patrzy zmrużonymi oczami w naszą niewinną twarz, a my się zastanawiamy, co poszło nie tak, co niestosownego znowu wyparowaliśmy w najmniej odpowiednim momencie i z trudem powstrzymujemy łzy. Coraz bardziej zdenerwowani na samych siebie, przeklinamy zmarnowaną szansę na długie lata przyjaźni, desperacko próbujemy dowiedzieć się, co się stało. A nasz rozmówca milczący, ze strapioną miną stoi jak zaklęty i w tym właśnie momencie do głowy przychodzi pewna myśl… A co, co jeśli się obraził? W kolejnych minutach nasz rozmówca coraz bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że właśnie trafiliśmy na obrażalskiego. Więc czas zostawić obrażonego i mknąć, uciekać, ile sił w nogach, bo obrażony tak stać będzie do końca swych dni. Założy rączki na chudej piersi, popatrzy w podłogę i będzie czekał, aż ktokolwiek przybędzie i zacznie błagać go na zmęczonych kolanach o przebaczenie. Wtedy może obrażalski rozważy warunki pokoju…
Obrażalscy tupią nóżkami w podłogę, odwracają główki, chowają, zbierają i przechowują cenną urazę. Obrażalscy zatruwają pomieszczenia, w których się znajdują i utrapione umysły współtowarzyszy. Liczą w myślach sekundy, które minęły od Wielkiego Obrażenia, chociaż już wiedzą, że Wielkie Przebaczenie już nigdy nie nastąpi. Chowają utrapione twarze w dłoniach i z trudem siadają na najbliższym krześle, podsuwanym przez uprzejmych i już tak bardzo obojętnych przyjaciół. Siadają i oglądają z zazdrością, jak inni potrafią się bawić. Piękni, nieobrażeni przez nikogo.
Obrażalskim życie przepływa przez palce. Stoją z tyłu obrażeni z założonymi rękami, zapatrzeni w swoją obrażalskość, w swój pełen trudności i problemów żywot obrażalskich. Stoją tak i patrzą pełnymi pretensji oczkami na głupiutkich i beznadziejnych towarzyszy niedoli ludzkości.
Tylko przecież, przecież to tylko oni zostają w tyle, obrażeni na cały świat, zamknięci w swoich przyciasnych główkach. Tylko przecież, przecież to innych nie obchodzi. Bo to nie ich sprawa, bo przecież, przecież to nie ich problem. Bo niby dlaczego miałby być ich? Obrażalskość to jedynie problem obrażalskich. Bo co jeśli powiem, powiem, że nikt na obrażalskość obrażalskich uwagi nie zwraca…?
Dodaj komentarz