Archiwum 07 stycznia 2016


sty 07 2016 Daw­niej… Co to były za cza­sy! A dziś?...
Komentarze (0)

Były królew­ny, z od­da­nym króle­wiczem, który wca­le nie kręcił z po­kojówką. Zła królo­wa, podzielająca los pizzy na gru­bym cieście. Żabom nie ro­biło się sek­cji, tyl­ko całowało w czoło. W tros­ce o śro­dowis­ko podróżowało się dy­nią. Nikt nie uz­na­wał za po­dej­rza­ne, że 7-miu fa­cetów mie­szka ra­zem. To­leran­cyjnie, przym­rużało się oko, na wil­ka który dmuchał świn­ki. La­tało się na miot­le, nie z miotłą. Głupo­ta była ka­rana błotem, spryt skrzy­niami diamentów, nig­dy od­wrot­nie. Wszys­tko co ab­surdal­ne było doz­wo­lone, a wszys­tko co in­ne, piękne.

carrie   
sty 07 2016 Mój chaos...
Komentarze (0)

Zagubione drogi , poplątane ścieżki kłamstw . Przeszłość boleśnie ostrzy pazury na otwartych ranach duszy . Spowite we mgle niedopowiedzenia , popękane ogniwa w rozsypanym różańcu dni . Wewnętrzna muzyka to nie marsz Mendelssohna  , to tylko kastaniety uderzają o siebie z głuchym dzwiękiem pustki .  Surmy nie wzywają już do boju  a tam tamy umilkły zawstydzone swą bezradnością ,  nie potrafią już odszukać pierwotnej treści tej jedynej ,  najważniejszej wiadomości . Muzyka świata w oddali gra swoją własną pieśń , której nasze ogłuszone orkiestrą codziennego bólu uszy już nie słyszą . Gdzie jesteś teraz pierwotna melodio mego serca ? Dręczysz mnie kakofonią jazgotu niepotrzebnie wibrując w dolinach mego ja . Balansując na pięciolinii  życia jestem tylko interwałem pomiędzy nutami , które gładko suną pod palcami nieznanego muzyka . Stoję w ciszy na skraju tajemniczego ogrodu i słucham tylko jednej melodii.

carrie   
sty 07 2016 Dorosłość...
Komentarze (0)

Nad­szedł czas, w którym mo­je ko­leżan­ki mają mężów.
Nad­szedł czas, w którym mo­je ko­leżan­ki mają dzieci.
Nad­szedł czas, w którym mo­je ko­leżan­ki stały się żona­mi i matkami...
Nad­szedł czas, w którym mo­je ko­leżan­ki chodzą do pracy.
A w wol­nym cza­sie... hm, one już nie mają wol­ne­go czasu...
Nad­szedł czas, w którym mo­je ko­leżan­ki są dorosłe.
Boję się, że kiedyś i mnie to spotka.

carrie   
sty 07 2016 W teatrze życia człowiek uczy się świadomie...
Komentarze (0)

Treść oparta na wiecznym, subtelnym lub ordynarnym, …oszukiwaniu samego siebie

Gra…Gramy wszystkim…Gramy ze wszystkim…Gramy w życiu…Gramy życiem…Gra…Żyjemy nadzieją, oczekiwaniem na wygraną, a potem przegrywamy…I gramy znowu…Gra…Gramy w relacjach z innymi ludźmi…Gramy z własnymi słabościami…Gramy kogoś innego…Wokoł nas wciąż toczy sie gra…Wszystko ukryte jest pod milionami pozbawionych sensu słów…Gramy…Zakładamy maski…Takie jest życie…Zmieniamy „maski”, aby dostosować się do sytuacji…

carrie   
sty 07 2016 Ograniczenia...
Komentarze (0)

Dopóki nie poz­wolę so­bie na złama­nie og­ra­niczeń, których tak kur­czo­wo się trzy­mam. Wiem, że nig­dy nie do­wiem się ja­ki smak ma praw­dzi­we życie zapląta­ne o je­den z tych pięknych po­ranków, gdzie na­wet trzy­mając w dłoniach ku­bek gorącej ka­wy poczuję napływ dzi­kiej ra­dości na cały dzień. Jed­nocześnie narzu­cając na siebie ulu­biony biały żakiet i pod­kreślając szminką us­ta tuż przed wyjściem do ludzi spoj­rzę przez ra­mie w lus­tro i uśmie­chnę się wi­tając silną przed sobą ko­bietę, która pot­ra­fi za­mienić męskie spoj­rze­nie w prag­nienie na coś więcej. Wierząc, że słod­ki flirt jest wy­razem te­go co wcześniej na­zywałam ba­nałem. Właśnie o to chodzi, aby po­kony­wać słabości swo­je lęki i uwol­nić nieod­krytą siłę do zdo­bywa­nia nies­pełnionych marzeń...

carrie   
sty 07 2016 Te­go dnia było inaczej...
Komentarze (0)

Pus­tka i sa­mot­ność prze­nikała mnie bar­dziej niż kiedy­kol­wiek, mi­mo wszys­tko pot­ra­fiłam dać uśmiech in­nym. Ten pa­radoks uczuć był nie do opi­sania. Kiedy słyszę od ludzi, że jes­tem wyjątko­wa, zaw­sze uśmie­chnięta, pełna życia, wte­dy kro­pel­ki wspom­nień de­likat­nie spływają mi po twarzy. Chciałabym nap­ra­wić cały świat, dać wszys­tkim szczęście, nie poz­wo­lić na ból i sa­mot­ność, ale nie pot­ra­fię. Bez­silność po­zor­nie kłóci się z ra­dością, jed­nak de­ter­mi­nac­ja po­maga połączyć te dwa uczu­cia. Może całego świata nie zmienię ale cho­ciaż od­ro­binę swo­jego i czy­jegoś świata mogę uczy­nić lep­szym.

carrie   
sty 07 2016 Choć jest tak a nie inaczej to ja wciąż...
Komentarze (0)

Czas nie zat­rzy­muję się ani na chwilę.. Życie pędzi.. Bar­dzo pros­to i wy­god­nie jest widzieć w kimś cały świat i nie mieć po pros­tu cza­su i ocho­ty na resztę spraw.. Te­raz muszę się wziąć w garść, nie zmar­no­wać ani jed­ne­go, ani dru­giego.
Sa­ma układam so­bie pla­ny, wy­bieram dro­gi, płacę za błędy i zbieram doświad­cze­nie. Nie wa­ham się już. Wiem co tak nap­rawdę jest ważne, co mniej.
Ludzie po ja­kimś cza­sie po­kazują swo­je praw­dzi­we twarze. Zos­tają nieliczni, na których można liczyć w każdej chwi­li.

carrie   
sty 07 2016 Niedopałek marzeń...
Komentarze (0)

W życiu podobno liczą się tylko marzenia. Bez nich jesteśmy niczym więcej niż pyłem na wietrze. Kiedyś bardzo lubiłam marzyć. Łatwo przychodziła mi wiara w to, czego pragnęłam. Dalej lubię marzyć. I chyba wciąż łatwo mi zaufać, że się spełni. Bo to moje głupie serce…ono zawsze wie­rzy we wszystko…Tylko teraz wiem, że są marzenia jak zapach mgły o poranku. Po pewnym czasie zabiera je podmuch wiatru. Moje życie wiecznie rozmija się z marzeniami. Jak tylko zacznę o czymś marzyć i zacznie się to spełniać - to nieuchronnie doznaję rozczarowania. Nie wiem, może Wy znacie to uczucie, kiedy spełnia się tak do końca Wasze największe marzenie? Bo ja nie… Snucie marzeń nie jest przestępstwem, ale może gdzieś popełniam błąd?..Moje marzenia miały się spełniać. Miałam tańczyć nad prze­paścią, dosięgać nieba i gwiazd, nie bać się uno­sić po­nad wszystko. Zapomniałam tylko o jednym. Zapomniałam tylko o tym, że moje marzenia i moja rzeczywistość są jak linie równoległe – nigdy się nie spotkają.

carrie   
sty 07 2016 Rozmyślania...
Komentarze (0)

Ra­tunek nad­szedł ze stro­ny, gdzie nie było żywe­go ducha.
Położyłam na le­wej dłoni dwa wspom­nienia. Od ser­ca żyłami popłynęło w nie życie, tęskno­ta, łzy i szczęście.
Ciepło krwi za­rumieniło czy­jeś po­liczki wstydem.
Za­ciśnięta pięść nie zmieści wiele powietrza.Jest ta­ka przes­trzeń, gdzie nie ma po­wiet­rza, gdzie się nie oddycha.
Jest ta­ka przes­trzeń, do której nie wchodzisz bez zaproszenia.
Jest ta­kie miej­sce, gdzie nie ma już miejsca...

carrie   
sty 07 2016 Melancholia...
Komentarze (0)

Pop­sułam się, stra­ciłam za­pał, ener­gię ... Każde­go dni zas­ta­nawiam kim się stałam i gdzie ten ktoś zmie­rza... Piep­rzo­na me­lan­cho­lia, brak uśmie­chu... Kto mi go zab­rał? Pew­nie ja sa­ma. Tyl­ko ja pot­ra­fię ok­raść  siebie samą, a po­tem zas­ta­nawiać się nad tym co się stało. Wie­cznie mi źle i nie wy­god­nie na tym świecie. Naj­trud­niej­sze jest to, że mo­ja plas­tyczna gęba już ni­kogo nie oszu­ka... Pop­sułam się...

carrie   
sty 07 2016 Okno życia...
Komentarze (0)

Nikt nie pod­rzu­cił mnie z kar­teczką:" To dziec­ko pochodzi z nieba, zbyt naiw­ne by ut­rzy­mać się na chmur­ce, zaopiekuj­cie się nim, aby zmężniało i miało siłę by wrócić do miej­sca skąd przyszło". Nie mam pew­ności gdzie byłam wcześniej, wma­wiają mnie his­to­rie wys­sa­ne z mle­kiem mat­ki, wyczy­tane w gwiaz­dach. Ma­nipu­lac­ja is­tnieje od zaw­sze i ja jes­tem jej częścią, zam­knięta na poj­mo­wanie te­go cze­go umysł nie jest w sta­nie pojąć. Więzy, które krępują, myśli jak elip­sa szu­kające końca nie na miej­scu i swe­go miej­sca na końcu. Nie zmienię świata tyl­ko zmieniając miej­sce, chy­ba że zerwę się do lo­tu z in­ny­mi mo­tyla­mi...

carrie   
sty 07 2016 Lęk...
Komentarze (0)

Żyjesz koło ko­goś bar­dzo długo i nie masz pojęcia, że ta oso­ba ma w swoim wnętrzu pier­wias­tek, który jest kom­pa­tybil­ny z częścią Ciebie. Pew­ne­go dnia oka­zuje się, że do ogląda­nia rzeczy­wis­tości, a przy­naj­mniej jej części, zakłada ta­kie sa­me oku­lary co Ty. Pro­wadzisz z nią mi­liony fi­lozo­ficznych rozmów, czu­jesz jej wewnętrzny ból is­tnienia. Z każdą roz­mową widzisz w niej co­raz bar­dziej od­bi­cie swoich prze­myśleń. Roz­wodzi­cie się nad bra­kiem spra­wied­li­wości, pięknem świata i dzieł rąk ludzkich. Próbu­jecie zna­leźć re­ceptę na szczęście, ścieżkę, którą można by podążać. Aż pew­ne­go dnia ta wspa­niała oso­ba o wrażli­wości, której prze­ciętny człowiek nig­dy na­wet nie będzie wsta­nie musnąć, nig­dy nie będzie wsta­nie doświad­czyć, a na­wet zro­zumieć. Ta wspa­niała oso­ba, która na­wet nie jest Twoim przy­jacielem, zos­ta­je wrzu­cona na tak ciemną ścieżkę, że nie widzi jas­ności, a Ty stoisz osłupiały i kom­plet­nie nie masz pojęcia gdzie iść. Bo prze­cież iść za nią nie możesz, a krocze­nie obok da­je ty­le co na­kar­mienie głod­ne­go pla­katem z trus­kawka­mi. I uderza Cię to, że to mogłeś być Ty, nap­rawdę Ty. Choć za chwilę o tym za­pom­nisz i po pros­tu pójdziesz da­lej, w tym mo­men­cie wiesz, że to wszys­tko dzieje się nap­rawdę, że jut­ro Ty możesz dos­tać ki­log­ra­my nie do udźwig­nięcia ob­ciążające Twój włas­ny, pry­wat­ny krzyż. Cóż po­zos­ta­je...nadzieja i mod­litwa! I nau­cze­nie się wreszcie krocze­nia słoneczną stroną życia.

carrie   
sty 07 2016 Boję się...
Komentarze (0)

Boję się jut­ra. Boję się, że nie będę wys­tar­czająco mądra, wys­tar­czająco za­baw­na, wys­tar­czająco ład­na. Po pros­tu nie wys­tar­czająco dob­ra. Boję się po­pełnionych błędów, a jeszcze bar­dziej niewy­korzys­ta­nych szans. Dnia, w którym oprócz dostępu do sieci zab­raknie cze­goś znacznie is­totniej­sze­go. Boję się myśli do­tyczących przyszłości, i te­go kim się stanę. Jaką rolę odeg­ram w życiu in­nych ludzi i czy sposób w ja­kim po­kieruję swoim włas­nym będzie miał znacze­nie. Czy okaże się być słusznym? Boję się za­pom­nienia i te­go, że ja za­pomnę. Roz­sta­nia, śmier­ci i pająków. Tęskno­ty za dzieciństwem, które niosło za sobą dy­lemat - co­la, czy pep­si, - wie­czo­ryn­ka, czy pod­cho­dy. Boję się te­go, że nie będę pot­ra­fiła prze­baczyć. Bo­je się roz­cza­rowa­nia wy­nikające­go z niemożności podjęcia ja­kichkol­wiek działań. Boję się te­lefo­nu o 3 nad ra­nem, i te­go co mógłby po­wie­dzieć mi prze­rażony głos po dru­giej stro­nie słuchaw­ki. Boję się sa­mot­ności i wszecho­bec­nej pus­tki, którą w kon­sekwen­cji niesie za sobą miłość. Boję się stać w miej­scu. Boję się stra­ty osób mi naj­bliższych, dla których nieg­dyś war­to było próbo­wać. Boję się te­go, że stanę się naj­większym wro­giem dla siebie sa­mej. Również te­go, że nie będzie mi da­ne kiedyś spoj­rzeć na życie przez pryz­mat cza­su, czy też doświad­cze­nia, z bla­dym uśmie­chem tlącym się w kąci­kach ust. Boję się, że nie będę ro­bić te­go, co spra­wia mi w życiu naj­większą przy­jem­ność. I te­go, że gdzieś w tym wyści­gu szczurów stracę życiowe am­bicje, a w tej nieus­tannej po­goni, i dążeniu do by­cia ' kimś' zgu­bię to, co naj­cenniej­sze. Siebie.

carrie   
sty 07 2016 Jest wariatką...
Komentarze (0)

bo potrafi rozmawiać o uczuciach, bo się tego nie boi, bo się nie wstydzi. Jest wariatką, bo operuje słowami zbyt urozmaiconymi, intuicyjnie dostosowując je do potrzeb i okoliczności. Są zbyt dokładne i przesadnie przepełnione emocjami, słabo trzymane na wodzy, powodują dookoła niepokój i zamęt. Jest szalona, niedojrzała, bo "od stóp do głów" pełna czułości - zawsze ma jej pod dostatkiem i przede wszystkim to nią się kieruje - a jak to tak, w dzisiejszym świecie, na co jej tyle? W miłości doskonale można sobie bez niej radzić. Nie rozumie tego, ale godzi się, bo kocha i skrzydła przecież już jakieś ma? No ma... Więc nic więcej nie potrzeba. Czułość ukryje, schowa, od miłości jakoś oddzieli i nie pozwoli, by się od niej kręciło w sercu. Może nawet pójdzie o krok dalej - na zawsze zamknie ją w czterech ścianach - w tym pokoju bez adresu, razem z milczeniem. Z pewnością zrobią na sobie kapitalne wrażenie. Czułość jest inteligentna, będzie wiedziała jak sobie poradzić bez niej. A ona? Jest przecież... wariatką.
Zbyt często bije się z myślami, okopana na pozycjach obronnych, chowa oczy za grzywką i przełyka wielką, gorzką kulę. Nie, wcale nie tę samą, za każdym razem inną, od ściany świeżo odbitą.
Nie pamięta, kiedy i gdzie wywietrzała z głowy reszta "normalności". Jedna krótka chwila, jedna krótka piłka, gorszy dzień... Mogła być tylko wariatką - teraz jest jeszcze smutasem. Wpatrując się w adresy Ośrodków Adopcyjnych dla Czułości, siedzi przed malowanymi wrotami...

carrie   
sty 07 2016 Momenty w moim życiu...
Komentarze (0)

Naj­lep­sze mo­men­ty w moim życiu to przechodze­nie z jed­ne­go świata w dru­gi - po­między nocą a dniem, sta­nem świado­mości i za­pada­niem w sen kiedy jeszcze słyszę krop­le deszczu uderzające de­likat­nie w ok­no.. A kiedy ra­no się budzę widzę słońce uśmie­chające się do mnie, jest bla­de, ale zaw­sze przy­pomi­na mi o tym, że war­to żyć na­wet jeśli cza­sem przychodzą wichu­ry i burze; jed­nak ono zaw­sze gdzieś tam jest, ja krążę wokół niego i zno­wu je zo­baczę - to dla­tego kiedy widzę jakąś przeszkodę na mo­jej drodze pot­ra­fię się uśmie­chnąć do siebie i po­wie­dzieć `dasz radę, za którymś z ko­lei ro­giem będzie cze­kało na ciebie szczęście`. Żyję dla chwil, w których od­dycham pełną pier­sią i jes­tem dum­na, że coś mi się udało..

carrie