Komentarze (0)
Niby potoki łez zamarzniętych, po niebie lila jasno-bladem,
Na srebrnych żaglach rozwiniętych, maleńkie chmurki płyną stadem.
Lodowym blaskiem gwiazd promienie skrzą się nad pola śnieżno-białe
I rozlewają w krąg milczenie melancholijne, oniemiałe.
I jakiś pokój dziwnie błogi ogarnął śnieżne mgły srebrzyste;
Na senne chaty, pola, drogi milczenie padło uroczyste.
I zamilkł wiatr, ucichły szumy korony topól szkieletowej;
Marzenia pełne i zadumy w błękity patrzą nieme sowy.
I tylko z dala niespokojne słychać huczenie, śmig wiatraka;
I duch ze sobą toczy wojnę i w nim, śród ciszy, wrzawa taka.